Menu Zamknij

Ciało na wolności

Świat się zatrzymał. Kosmetyczka naprzeciwko przestała przyjmować. Fryzjer nieczynny. Odrosty niezafarbowane. Nie dla każdego oznacza to jednak zmianę o 180 stopni, zwłaszcza nie dla ciałopozytywnych.

Nie powtarzają, że wszystkie jesteśmy piękne. Nie obwiniają. Akceptują. Biorą oddech i codziennie podejmują nowe kroki, by wymknąć się spod presji kanonu. Nie czekały na pandemię, aby zrozumieć, że ich ciało w swojej naturalnej odsłonie jest po prostu normalne.

@cialopozytyw_polska

 

Uziemiona 

Zamknięta w domu, na opaleniznę też nie może liczyć. „Co to będzie za miesiąc?” – myśli, nie mogąc zwlec się z łóżka o dwunastej. Nie często jej się to zdarza, normalnie byłaby już po fitnessie. Teraz siłownie są puste, pobiec można ewentualnie do supermarketu. Była umówiona na depilacje o dziesiątej. Czas zweryfikował jej plany, wirus stał się wymówką. Nigdzie nie wychodzi. Home office. Sama ustala dress code, niewygodna ołówkowa spódnica zostaje więc w szafie. Dzisiaj pracuje na kanapie w piżamie. Zapomina na moment o cielesnych restrykcjach. Jak wszyscy, daje sobie taryfę ulgową. Uziemiona w domu nie musi się stroić i porównywać. Unika spojrzeń innych, często nawet tych wirtualnych. W tym całym niepokoju jej ciało nareszcie może odetchnąć. Umysł zajęty jest czymś innym niż kompleksy. Dręczące myśli obrały nowy kierunek. 

 

Obsesja 

Początkowo wszyscy to lekceważyli. Cień nadchodzącej epidemii nie sprawił, by zrezygnowano z wyjść, a co dopiero codziennych przyjemności. Rytm jednak przyspieszył. Sytuacja powoli stawała się coraz bardziej poważna. Szczególnie we Włoszech. Ludzie tracili pracę, a branża beauty była na pierwszej linii frontu. Spełnianie powierzchownych pragnień musiało pójść w odstawkę. Za dużo w salonach urody dotyku. Kazano zamknąć lokale. Wprowadzono nawet kary finansowe, ale szybko okazało się, że wysoka kwota mandatu nie zatrzyma wszystkich. Obsesja piękna wygrała ze śmiertelnym zagrożeniem. Znaleźli się klienci. „Ci je*ani fryzjerzy, którzy chodzą od domu do domu, by układać kobietom włosy! Nikt tego nie zobaczy, bo trumny są zamknięte’’ – wykrzyknął zbulwersowany opiekun miasta Lucera, Antonio Tutolo, w nagraniu na portalu Facebook. W połowie marca, gdy Włosi łamali regularnie zakazy, a ofiar śmiertelnych przybywało w zatrważającym tempie. Burmistrzowi ręce opadły z bezsilności. Ludzie są zdolni działać irracjonalnie w obliczu zagrożenia, ale nie mniej irracjonalnie zachowują się również w imię piękna. 

 

Kaya Szulczewska @cialopozyw_polska

Akceptacja na pełen etat 

Kiedyś po wstaniu z łóżka patrzyła od razu w lustro. Teraz Kaya najpierw bierze telefon do ręki i zagląda na Instagram. Nie ona jedna poświęca uwagę innym zamiast sobie. Dziewczyna jednak nie przegląda aplikacji, aby snuć refleksje o tym dlaczego jej życie nie wygląda jak ze zdjęć. Ona w ten sposób pracuje. Założycielka słynnego konta Ciałopozytyw (@ciałopozytyw_polska) już o poranku odpisuje na wiadomości i tworzy nowy kontent. Osoby z otyłością, łuszczycą, trądzikiem czy niepełnosprawnością. To jej cel, tego szuka i to ogląda. Nieogolone nogi, pachy, łona. Czasem krew menstruacyjna. Kaya Szulczewska kolekcjonuje na swoim profilu całe spektrum niedoskonałości, dokładając do tego własne – Często kiedy jestem opuchnięta, mam gorszy humor i myślę, że jestem mało atrakcyjna to publikuję swoje zdjęcie w Internecie. Tak, żeby było widać wszystkie niedoskonałości, jak ten bolący brzuch i niesmak na mojej twarzy. Wrzucam i się uwalniam – opowiada. Na profilu udostępnia zdjęcia ciał wypartych z mainstreamu. Chce dać im przestrzeń i oswoić z nimi innych. Poświęciła się już na pełen etat ciałopozytywności, jak dodaje: – Śmieje się teraz, że włosy na nogach to mój dress code w pracy. Dostaje setki wiadomości i fotografii, a jej działania można wspierać na Patronite. Kilka lat temu pracowała jako wegańska dietetyczka – Przychodziły do mnie dziewczyny, które zamierzały się odchudzać mimo tego, że wszystko z nimi było w porządku – wspomina. Ona nie chciała pomagać im w tym nieustannym wyścigu do współczesnej perfekcji. Stanęła w opozycji do kultury diet i tak narodził się Ciałopozytyw.

Kaya Szulczewska @cialopozyw_polska

Popatrz co ta laska wrzuciła 

Kaya swoim profilem promuje tak zwaną odwrotną terapię wizualną. Mówi, że to sprawdzone, bo sama to przeszła – Konta osób, które idealnie wyglądają wypięte w nienaturalnych pozycjach nie motywowały mnie, a obniżały samoocenę. Dopiero obserwując profile ukazujące różnorodne ciała, opatrzyłam się z nimi i zaczęłam akceptować to swoje. Tak to działa. Na odwrót. Często nieświadomie. Najlepszym przykładem efektywności terapii są hejterki Kai. Na profil przychodzą dziewczyny, które chcą się pośmiać, zrobić screena i wysłać znajomym z podpisem: „haha popatrz co ta laska wrzuciła”. Kusi je, aby podejrzeć i jakoś negatywnie skomentować. Co ważne zaglądają regularnie i obcują z kontentem. Mija trochę czasu i nagle orientują się, że te same rzeczy już ich nie śmieszą, a stają się neutralne. – Piszą, że przychodziły się ponabijać, a ja im pomogłam – wspomina Kaya. Nie znając idei terapii wizualnej same brały w niej udział. Z czasem nieidealne sylwetki innych przestają im przeszkadzać, co więcej akceptują też te własne. – Przez obcowanie z różnorodnością zmieniają nam się granice. Zwiększa się zakres tolerancji dla innych i dla nas samych. Działa to obusiecznie – precyzuje. Kaya prowadziła akcję „Ciało w pandemii”, by pokazać, że domowa kwarantanna jest idealna do eksperymentowania i przyjrzenia się sobie.

Natalia Bedkowska @beodwski

Na kółkach 

W czarnej bieliźnie i kabaretkach pojawiła się na Ciałopozytywie w lutym. Uśmiechnięta blondynka z włosami sięgającymi do ramion. Z tatuażami na ciele. Ładna, ale… Siedząca na wózku. Pod zdjęciem widniał manifest: „Choruję na przewlekłą chorobę kręgosłupa i dysfunkcje neurologiczneMimo wszystko jako przyszła tancerka burleski wystawiam nogi za wózek”. Jej życie to sinusoida, od bólu do niepohamowanych wybuchów endorfin. Uczy się doceniać i jak podkreśla: – Dosłownie pchnę się w kierunku akceptacji i zmian. Gdyby nie ta sytuacja, nie zrobiłaby masy rzeczy. Jest silna, silniejsza niż inni. Ale nie zawsze tak było. Poczuła ulgę kiedy ją zdiagnozowano, bo wcześniej wszyscy uważali, że kłamie. I lekarze, i bliscy. To tylko bóle miesiączkowe, jak mówi: – Niemożliwe wydawało się, aby schorzenie, które zdarza się tylko osobom starszym, dotknęło tak młodą dziewczynę jak ja. Bywało różnie, zaczęło się od laski, a skończyło na braku czucia w połowie ciała. Kiedyś tańczyła, trenowała, zdobywała medale w piłce ręcznej. Po wyprowadzce do Anglii targnęła się z urazem kręgosłupa na scenę. Szybko okazało się, że nie było jej dane występować. – Przez pogłębiające się problemy ze sprawnością fizyczną, zostałam wykluczona z aktorskiej trupy – wyznaje Natalia. Szukała więc dalej, padło na fotografię. Zaczynała jeszcze bez wózka, ale minęły dwa lata i bez niego obejść się już nie mogła, nie sięgała do powiększalników w ciemni. – Uniwersytet nie chciał wprowadzić dla mnie udogodnień. Musiałam odejść z kolejnym rozczarowaniem – wspomina z nutą smutku. Słowa dopiero na papierze nabrały znaczenia. Tuż po diagnozie zostawił ją chłopak, straciła w jego oczach atrakcyjność. – Oddaliły się też przyjaciółki, mimo że nadal byłam tą samą osobą – mówi coraz ciszej – z tymi samymi problemami, wreszcie spisanymi na świstku papieru. Wtedy w jej głowie krążyło tylko jedno pytanie: „Jak lubić ciało, które powoduje tyle bólu?”.

Natalia Bedkowska @beodwski

Bill

Nazywa go Bill, tak jest jej łatwiej go akceptować. – Prościej wytłumaczyć pewne rzeczy, jak chociażby spóźnienia. Poza tym uwielbiam Quentina Tarantino – dodaje. Zaczęła tą praktykę razem z Kairi. Poznała ją niedawno i to pozwoliło jej się odnaleźć, a nawet wrócić na wymarzoną scenę. Są podobne, obie niepełnosprawne, obie żądne przygód. Dzięki niej Natalia dołączyła do kabaretu The Secret Circus, a chwilę później zaczęła występować w DisabiliTease. – Razem z innymi niepełnosprawnymi dziewczynami tworzymy burleski, spektakle czy wieczorki poezji. Pełne kobiecości i seksapilu. Mimo kółek – wspomina. Każde wzięcie udziału w wydarzeniu Natalia musi przepłacić bólem. Biorąc kredyt u Billa, wie, że pewnego dnia on się o niego upomni wraz z odsetkami. Dlatego mimo, że mówienie o swojej cielesności w trzeciej osobie brzmi dość obco, w tym przypadku pomaga. Spaja dwa oblicza o oddzielnych pragnieniach. Natalia przyznaje, że wzajemnie się inspirują: – Kiedy trafiam do szpitala to piszę wiersze, a właściwie moje ciało mówi za mnie, gdy umysł tonie w morfinie. Ona i On. Nierozłączni. Nareszcie pogodzeni. Nie tacy jak wszyscy, ale warci swojej ceny.

Natalia Sekuła @mojaskóra_i_ja

Nieładność 

Druga Natalia długo bała się powitań, a raczej reakcji ludzi na uścisk jej ręki. Dotyk stał się dla niej przywilejem, który wzbudza szybsze bicie serca. Nie lubi lata, ani temperatur powyżej 20 stopni. Źle się wtedy czują. Ona i rogowiec. Nietypowa choroba skóry, stwierdzona u niej w wieku 3 lat, obecnie wieczny stan zapalny stóp i dłoni. Jak pisze na swoim koncie @mojaskora_i_ja: „Deformacje, złuszczenia, pęknięcia- były integralną częścią mnie, a równocześnie czymś bardzo obcym. Niechcianym dodatkiem”. Nieprzypadkowo „były”, bo kilka miesięcy temu również odwiedziły Ciałopozytyw. Poszło łatwiej, ponieważ Natalia przetarła już szlaki, prowadząc od półtora roku własny profil i bloga. Pisząc o emocjach, uczy się lubić siebie, a „brzydką chorobę ubiera w instagramowe kadry”. To działa jak autoterapia. Zamiast chować to czego się wstydzi, zaczęła pokazywać swoje ręce w sieci. Wrzucając pierwsze zdjęcie do Internetu, czuła ciarki i wewnętrzny niepokój. Wtedy zobaczyli to inni, ale też ona sama i po kilku miesiącach zanotowała: „Żyję z nimi tyle lat, ale nigdy im się nie przyglądałam”. Pisanie o problemie pomogło, skurcz w żołądku ustąpił. Natalia zaakceptowała swoją niezwykłość. Dłonie, mimo że są inne, to piszą, głaskają kota, a w dodatku odzwierciedlają emocje: – Każdy stan zapalny powiązany jest z tym co się dzieje akurat w mojej głowie – potwierdza. Jakiś czas temu prowadziła akcję „Nieładność”, wstawiała na swój profil zdjęcia i historie innych dziewczyn z dermo problemami. Marzyła o tym projekcie, aby pokazać, jak mówi: – Osoby o pięknych osobowościach, żyjące w wyjątkowej skórze.

Natalia Sekuła @mojaskóra_i_ja

 

Krótkie spodenki 

Kamila od zawsze się odchudzała. Masa kompleksów ścigała ją odkąd pamięta, pulchne kształty nie wpisywały się w obecny kanon piękna. Szorty w lato wzbudzały dreszcze. Kiedyś mówiła sobie, że jak dorośnie to wszystko się zmieni. Nadmierne owłosienie i krągłe biodra nie będą już jej zmorą. Jednak czas płynął, a ona mimo wysiłków i restrykcyjnych diet nie stawała się szczęśliwsza. – Bo tu nie chodzi o to, żeby robić coś z nienawiści, a ja tego długo nie rozumiałam i walczyłam jedząc tą mdłą zupę z kapusty oraz biegając co ranek wokół bloku – wzdycha na samą myśl. Zawsze robiła coś dla kogoś, dla chłopaka, dla rodziców, dla znajomych. Nigdy dla siebie. – To ciało ktoś mi ciągle zabierał, przywłaszczał, aż w końcu się obudziłam – opowiada o momencie przełomowym. Wtedy inspiracje same przyszły, znalazła dziewczyny, które już dawno przestały przejmować się kanonem. – Frida Kahlo przecież też była piękna, a miała wąsik większy niż mój – żartuje dużo weselsza niż kiedyś, bo wierzy, że przyjdzie dzień kiedy przestanie się wreszcie wstydzić. Kamila jeszcze nie wstawiła swojego zdjęcia na Ciałopozytyw, ale mówi, że ten moment nadejdzie: – Czuję że to już blisko, tak jak te cholerne spodenki co tkwią od lat w szafie. Na nie też przyjdzie pora.

Uwolniona 

On wraca z pracy, ona ma włosy rozczochrane i nawet nóg zapomniała ogolić. Tak się zakręciła w tym domowym home office. Wieczorem siadają razem na nieposłanym łóżku i oglądają film. Rutynowa rozrywka w pandemii. Nagle jego dłoń zjeżdża gdzieś w okolice jej nóg. Zaczyna się po nich przesuwać. O zgrozo, pod włos. Ona sparaliżowana, przypomniała jej się ta odwołana depilacja. „Boże, na pewno zobaczy, a jak nie, to poczuje” – myśli. On pyta dlaczego jest taka spięta. Nie odpowiada, oblana rumieńcem. Spojrzał na jej nogę. Zauważył. Nie zdjął ręki. Uśmiecha się, całuje ją i dodaje, że mu się zawsze podoba. Oglądają dalej. Dla niej to było ważne. Oddycha z ulgą. Patrzy na tą łydkę jeszcze raz, włoski mają na oko pół centymetra, są prawie niewidoczne. – Faktem jest, że jak one są to nie ma podrażnień – mówi na głos. Głowiąc się co zrobić, zgubiła już dawno wątek filmu. Aż wpada na pomysł, stworzy eksperyment. Zostawi je jeszcze na kilka dni. Wraca myślami na ziemię, chociaż nie do końca. Zwraca się do niego i przyznaje przed samą sobą: – Wiesz co, uwięziona czuję się jednak bardziej wolna.

Kaya Szulczewska @cialopozytyw_polska