Menu Zamknij

Czarownice grają na Kontenerach

Redakcja

W 1511 roku na poznańskim Chwaliszewie spalono pierwszą w Polsce czarownicę za rzekome zatrucie piwa. Wydarzenie sto stało się symbolem dla artystek, które 29 sierpnia 2019 roku na terenie Kontener Art nad Wartą w Poznaniu dały swój koncert. Do miasta przybył bowiem Chór Czarownic. I mocno poobijał patriarchat.

Kontenery, czyli gdzie?

Żeby dotrzeć na miejsce, trzeba odszukać ulicę Ewangelicką, która znajduje się tuż nad Wartą. To tam właśnie co roku w okresie wiosenno-letnim otwiera się nadrzeczne centrum kultury i sztuki. Do dyspozycji Gości są stoiska z napojami i pysznym jedzeniem, miękkie poduchy i leżaki. Do tego pracownie plastyczne oraz scena. Całość po zmroku oświetlona jest lampkami. To piękne miejsce, by po długim letnim dniu miło spędzić czas ze znajomymi w otoczeniu sztuki i zieleni. I to tutaj właśnie odbył się koncert.

Witamy w kręgu sztuki feministycznej

Zespół narodził się w roku 2016 dzięki warsztatom śpiewu białego „Aktywator”. Inicjatorką była Ewa Łowżył. Chórem dyryguje Joanna Sykulska. Muzykę zakomponowali Zbyszek Łowżył, Patryk Lichota, Mieszko Łowżył oraz Malwina Paszek. Autorką tekstów zespołu jest Malina Prześluga. W ramach festiwalu „Bliscy nieznajomi” w maju 2016 „czarownice” zadebiutowały na schodach Teatru Polskiego. Podczas Czarnych Protestów demonstrantki poniosły dalej i zaśpiewały ich piosenkę „Twoja władza”, która stała się nieoficjalnym hymnem „Parasolek”. I nic dziwnego – energia, jaka kipiała w tych zdeterminowanych i wytrwałych mimo deszczu i chłodu Kobietach, musiała mieć ujście. A krzycząc „żadna z nas się już nie boi” i „Twoja wina” trudno było nie czuć siły sprzeciwu. W prostych słowach ujęto cały sens Czarnych Protestów – gniew na tych, którzy postępują wbrew własnym zasadom moralnym narzucają swoją „moralność” innym. Na tych, którzy dopiero po „wyskrobaniu” sobie domu i samochodu stroją się w szatki „obrońców życia” bez pytania matek o zdanie i bez oglądania się na ich zdrowie i życie właśnie. I solidarność mimo różnic światopoglądowych. Tysiące z nas powtarzały „Stoję, krzyczę”. A artystki postanowiły tę moc wykorzystać. Tak podjęto decyzję o przekształceniu chóru w stały zespół. Rok później wystąpił on na deskach Teatru Polskiego w spektaklu „Pieśń czarownicy”. Mamy więc do czynienia ze sztuką społecznie zaangażowaną, stojącą po stronie Kobiet. Feministyczną, chociaż to takie niemodne słowo.

Koncert na Kontenerach

Kontener Art to miejsce, gdzie również sztuka feministyczna może się zaprezentować. To piękna przestrzeń, gdzie nastrojowe oświetlenie, bliskość rzeki Warty i kontakt z kulturą w formie warsztatów i występów tworzą niezwykły klimat. Tak było również 20 sierpnia 2019 roku o 20:00 zaczął się niezwykły sabat. Na scenę weszło ok. 20 ubranych w halki i mocno umalowanych Kobiet. I zaczęły nawiązywać do nazwy „Chór Czarownic” już w pierwszej piosence pt. „Chwaliszewo”. Z miejsca uderzyły w obłudę, pozory dobrego wychowania i faryzeizm, które zestawiono z cierpieniem płonącej na stosie kobiety. Potem było mocniej. „Już płonę a jeszcze” to krzyk pragnących dobra i spełnienia Kobiet, które jednak muszą potulnie spełnić szereg norm społecznych i wymagań – „zrobić sobie brwi”, „mieć usta czerwone” a nawet… „wstawić mielone”. Zawsze ostatnie, zawsze na końcu ze swoimi pragnieniami i marzeniami. Mogą tylko „więcej dawać”. Podczas koncertu tymczasem opowiadają o wszystkim ze swojej perspektywy – o miłości, związkach, kulturze i normach społecznych. Dziewczyny opowiadają o swoich doświadczeniach, również w sferze seksualnej, domagając się szacunku, godności i uznania.  Bez skrępowania przenoszą waginę „bardzo zużytą” do sfery sacrum i wykpiwają wymówki gwałcicieli. Podkreślają autonomiczność swojego ciała – zgoda na pocałunek czy seks musi zostać głośno i wyraźnie wyrażona a sprzeciw bezwzględnie respektowany. Jako deser podano nam „Twoją władzę”. Przez chwilę poczułam się tak, jak na Czarnym Proteście, kiedy łączył nas gniew i sprzeciw wobec łamania praw kobiet. Kiedy chciałyśmy być kimś więcej, niż ozdobą o idealnych kształtach, cnotliwą matroną czy inkubatorem. Kiedy każda z nas była właśnie Czarownicą, bijącą w patriarchat. Poczułam się wzmocniona i dumna ze swojej kobiecości. Wróciło poczucie słuszności i sprawstwa. I sprzeciw, wyrażony w nieco surowej, muzycznej formie, chociaż wokalnie bez zarzutu. Do tego mrok wieczoru, światła i dym. Sztuka feministyczna w najlepszym wydaniu!

Zbiórka na pierwszą płytę

Czarownice dały koncert również po to, by wydać swoją pierwszą płytę – i w tym celu sprzedawały koszulki z logo Chóru. Mam nadzieję, że zbiórka się udała, bo solidnej sztuki feministycznej nigdy dosyć. Zwłaszcza, kiedy pochodzi z Poznania.

autorka tekstu: Katarzyna Pokrywczyńska